Herody


Jan Dorman
Herody
(fragment rozdziału z książki: Jan Dorman, Zabawa dzieci w teatr, Warszawa 1981, s. 38)

Był rok 1963. Ogłosiłem pospolite ruszenie dla kolędników z całego Zagłębia. Od tego czasu, co roku, w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie zbierają się wszystkie herodowe „rodzaje broni”, nie tylko z Zagłębia, lecz i z Podkarpacia. Zgłaszają się: Króle, Turonie, Dziady, Szopka, Szlachcice, Pastuszki. Impreza zwabiła ludzi związanych z folklorem z całej Polski i z zagranicy. Impreza nabrała znaczenia, bo oprócz występów kolędników zorganizowałem sympozja naukowe z udziałem ludzi teatru i wybitnych etnografów. Nakręcono film o „Herodach”, powstało szereg prac związanych z imprezą. W roku 1973 grupa kolędowa brała udział w festiwalu zespołów ludowych i studenckich w Nancy we Francji. I tam też nakręcono film rejestrujący nasz występ. Archiwum teatru posiada ogrom materiałów dokumentalnych, a między innymi listy kolędników i teksty herodowe.


Ewa Tomaszewska
Herody a teatr Dormana
(fragment tekstu)

W 1964 roku Jan Dorman powołał Przegląd Zespołów Kolędniczych „Herody” w Będzinie. O inspirowaniu się ludowym teatrem obrzędowym wspominał już, komentując pracę nad Don Kichotem w 1963 roku. Wyjaśniał:

„[…] wędrówka Don Kichota i Sancho Pansy znalazła formę w ludowym błądzeniu od domu do domu – powstało skojarzenie do herodów. To teatr herodowy wniósł w widowisko swe własne środki, dlatego z taką łatwością uporałem się ze słynnym teatrem Mistrza Piotra, aplikując w utwór rytm herodowej szopki” (J. Dorman, Dlaczego zachciało mi się mieć w Będzinie herodów, [w:] tenże, Herody, oprac. I. Dowsilas, Będzin 2000, s. 4.)

Zaraz po pierwszym przeglądzie powstała inscenizacja Snu nocy letniej Williama Szekspira. Tu inspiracja teatrem kolędników ujawniła się w rytmie i melodii wypowiedzi aktorów grających role rzemieślników. Dorman pisał:

„Dzięki zastosowaniu rytmu i melodii wziętych z recytacji króla Heroda z Podlipia (pow. Olkusz) do partii tekstowych mówionych przez Rzemieślników powstała faktura odmienna od faktury w scenach dworskich” (J. Dorman, Moje uwagi i spostrzeżenia na marginesie imprezy Herody, „Polska Sztuka Ludowa”, 1971, nr 4, s. 27)

W teatrze herodowych kolędników fascynował Dormana brak bariery między sceną a widownią i wszelkie te aspekty, które łączyły widowisko z życiem. Tendencje te zaczęły coraz silniej ujawniać się w jego teatrze, osiągając apogeum w Kandydzie oraz eksperymentach teatralno-pedagogicznych Kaczka i Konik.

Dorman zwrócił też uwagę na rekwizytornię ludowego teatru, teatralność wynikającą z synkretyzmu i swobody doboru przedmiotów, strojów przez wykonawców „Herodów” oraz wykorzystanie przedmiotów jako źródła metafory. Od czasu „Herodów” w spektaklach Dormana zaczęła regularnie pojawiać się maska z Godów Żywieckich, zostawiona w teatrze po jednym z przeglądów. Pojawia się ona w Szczęśliwym księciu, jako znak „ofiarowania starości”, w Budzie jarmarcznej. Dwunastu jest reprezentacją Śmierci, w Koniku jest maską Diabła.

Dorman dwukrotnie podjął się opracowania i reżyserii herodowych przedstawień: ze studentami Wydziału Lalkarskiego PWST we Wrocławiu (1979) oraz w Teatrze Arlekin w Łodzi (1981).